Już niedługo skończę czytać
„Sezon burz”. W sumie 400 stron to nie jest tomiszcze. Książkę można przeczytać
w dwa wieczory. Po początkowym ‘zaczytaniu’ zwolniłam tempo i dawkuję książkę rozdział
po rozdziale. Opinię chcę napisać w osobnej notatce, ale już teraz mogę zdradzić,
że mam mocno mieszane uczucia. Chyba pokładałam zbyt dużo nadziei w tym tytule.
Co, skąd i jak - po przeczytaniu całości.
P.S. Przy okazji kupowania
materiału na spódnicę, zahaczyłam o sąsiadującą z pasmanterią bibliotekę. Dla mamy
znalazłam dwa romansidła, a dla siebie kryminał „Osaczony” Simona Kernicka. Książka
nieduża, dobra do wrzucania do torebki, z myślą o czytaniu w PKP. Znacie ten tytuł?
Warto przeczytać?
Też mam "Sezon burz", ale na razie zwlekam z czytaniem. Słyszałam opinie, że książka jest dużo słabsza od sagi. A o "Osaczonym" wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuń